Od pewnego czasu, od kilku lat coraz częściej słyszymy, czytamy o świadomym, życiu tu i teraz. W tym podejściu nie chodzi wyłącznie o mentalne nastawienie, aby korzystać z chwili i się nią cieszyć, ale przede wszystkim, aby przebudzić w sobie wyższy poziom przeżywania chwili za chwilą. Dla mnie jest to wręcz zbawienne odkrycie doświadczać pełni swojej obecności. Stan ten przynosi fale spokoju we mnie samej i w mojej codzienności matki.
Jest kilka odsłon bycia obecnym.
Jestem obecna w tej chwili, która trwa pełnią mojej uwagi.
Jestem obecna w tej chwili, która trwa pełnią moich zmysłów.
Jestem obecna tzn. koncentruję się w 100% na tym co widzę, słyszę, robię, czuję w znaczeniu odczuwam w swoim ciele. To sztuka przeżywania swoich emocji, uczuć, myśli w kluczu dostrzegam, przyjmuję, nie oceniam, reaguję.
Pewna sytuacja sprzed dwóch lat bardzo mocno odcisnęła się na moim podejściu do uważnego życia i wychowania.
Wieczorne czytanie bajeczki córeczce wprawiło mnie w osłupienie. Na ostatniej stronie znajdowało się 5 pytań do tekstu, który przeczytałam na głos. Pytania bardzo proste, takie dla małych dzieci, sprawdzające umiejętność rozumienia tego co się słyszy.
Ja nie znałam odpowiedzi na żadne, absolutnie żadne pytanie, a przecież to ja przeczytałam tę bajkę.
Dlaczego nic do mnie nie dotarło?
Byłam w tej sytuacji ciałem, nawet mój głos się angażował w czytanie, jednak moje myśli poszybowały w zupełnie inną czasoprzestrzeń.
Myślami byłam w kolejnym dniu. Miał być to dzień bardzo napięty, dużo różnych spraw do załatwienia, miałam też podjąć ważną decyzję, a towarzyszyły temu emocje i wątpliwości.
Mój umysł pokierował moją świadomością w zupełnie innym kierunku, niż potrzebowała tego tamta chwila.
To zdarzenie w wyraźny sposób uzmysłowiło mi jak często myślami bywam w innej czasoprzestrzeni niż tu i teraz.
Jak pokazują badania, to zjawisko jest na porządku dziennym. W procesie socjalizacji, wychowania, edukacji zanika w nas naturalna umiejętność bycia całą swoja uwagą w chwili obecnej. Taką zdolność maja w sobie dzieci do ok. 4 lat. Wraz z przyswajaniem nowej wiedzy, umiejętności zaczyna się nieustanne eksplorowanie zdolności do rozmyślania o tym co się dzieje, działo lub może zadziać.
To zjawisko jest przyczyną wielu naszych problemów emocjonalnych, osobistych rodzinnych. Nieustanne rozmyślanie o różnych sytuacjach, przeżywanie życia wyłącznie z poziomu myśli prowadzi min. do:
- zamartwiania się i przewlekłego stresu
- braku koncentracji
- bezsenności
- frustracji i rozdrażnienia
- problemów w relacjach z ludźmi
- niezadowolenia ze swojego rodzicielstwa.
Bardzo często jest to również pośrednia przyczyna depresji, nerwic i innych zaburzeń o charakterze psychicznym.
Natomiast niezadowolenie ze swojego rodzicielstwa najczęściej rodzi poczucie winy, że nie jesteśmy wystarczająco dobrymi rodzicami lub przynosi rozczarowanie względem naszych dzieci, że nie są one takie jak byśmy chcieli.
Od czego zacząć by uzdrowić ten stan?
Co zrobić by żyć chwilą i być dobrym rodzicem?
Sztuka obecności z całą pewnością jest najwłaściwszym kierunkiem.
Jak pisze Daniel Siegel autor książki „Potęga obecności”
„ Nie trzeba być idealnym rodzicem, nikt nim nie jest (…) Być obecnym to dawać całe swoje „ja” – całą uwagę i świadomość – kiedy jesteśmy ze swoim dzieckiem. Chodzi o to, byśmy byli mentalnie i emocjonalnie obecni przy dziecku w danej chwili. Pod wieloma względami nie istnieje żaden inny czas niż chwila obecna, i to my sami jesteśmy odpowiedzialni za to, by nauczyć się, jak być obecnym w sposób, który nam doda poczucia sprawczości, a u naszego dziecka zaszczepi odporność i siłę. To właśnie potęga obecności umożliwia nam wzmacnianie umysłu naszych dzieci – nawet jeśli często zawodzimy”
Kiedy jesteśmy w pełni obecni w różnych sytuacjach z dzieckiem tzn. kiedy dajemy całą swoja świadomą uwagę wówczas dzieje się najlepiej dla wszystkich.
Jestem obecna, czyli tu i teraz cię widzę, słyszę i staram się wczuć w Twoje potrzeby i zareagować w najbardziej odpowiedni sposób na ten moment… nie zawsze to wychodzi ale same starania przynoszą dużo dobrego w codzienności.
Wówczas jesteśmy bardziej świadomi tego co się naprawdę wydarza i nasze zachowania są spokojniejsze i adekwatne do potrzeb chwili. Mniej w nas złości i frustracji. Dzięki temu mamy poczucie sprawczości i czujemy się pewniej. Nasze dzieci natomiast są dostrzeżone i czują się bezpiecznie to piękny fundament zdrowego rozwoju i dojrzewania. Dodatkowo to pozytywny wzór dla rozwijających się mózgów dzieci by w pełnej obecności wchodzić w relację z innymi, tworząc szczere i świadome chwile.
Bądź tu, przebudzimy ciszę, która tuli.
Edyta